Jak kupiłem Mazdaspeed3

Komunikat o błędzie

  • Deprecated function: Optional parameter $path declared before required parameter $arg is implicitly treated as a required parameter in include_once() (line 1442 of /srv/www/d7/drupal-7.101/includes/bootstrap.inc).
  • Deprecated function: Optional parameter $type declared before required parameter $key is implicitly treated as a required parameter in include_once() (line 1442 of /srv/www/d7/drupal-7.101/includes/bootstrap.inc).
  • Deprecated function: Optional parameter $input declared before required parameter $form_state is implicitly treated as a required parameter w require_once() (linia 12 z /srv/www/d7/sites/all/modules/media/media.module).
  • Deprecated function: Optional parameter $input declared before required parameter $form_state is implicitly treated as a required parameter w include_once() (linia 1442 z /srv/www/d7/drupal-7.101/includes/bootstrap.inc).

W lutym 2011 r. kupiłem Audi A3 Sportback quattro z silnikiem 2.0 TDI, 140 KM. Jeździłem nim przez blisko 4 miesiące - do czasu aż je skradziono. Policja szybko go nie znalazła, po tygodniu dostałem już umorzenie sprawy. Niemal 3 miesiące czekałem na wypłatę odszkodowania z AC i zacząłem znów szukać samochodu. Bacznie przyglądałem się ofertom z rodzimych i zagranicznych serwisów ogłoszeniowych. Po doświadczeniach z silnikiem Turbo Diesla stwierdziłem, że fajnie jest mieć dostępny dobry moment obrotowy już od dołu, ale też nieco większy zakres obrotów użytecznych. Poza tym przy moich obecnych potrzebach, gdy nie robię dużych przebiegów rocznych diesel wyszedłby drożej w eksploatacji. Akurat znajomy był na kupnie nowego samochodu z salonu, więc trochę się z nim pokręciłem i wykonałem kilka jazd testowych. Najpierw był Mitsubishi Lancer X z benzynowym silnikiem 1.8 MIVEC, 143 KM - słabe i trzeba wysoko kręcić, później był Seat Ibiza 1.4 - porażka, Hyundai Elantra 1.6 (132 KM) - podobnie jak Lancer. Stwierdziłem, że silnik benzynowy bez turbiny, po tym żwawym Dieslu z A3, to będzie słaba opcja. Skupiłem się więc na silnikach 2.0 TFSI i ciągle szukałem Audi A3 lub A4. Brałem też pod uwagę silnik 3.2 FSI, bo przy tej pojemności i układzie V6 to już turbina nie jest konieczna ;) Niestety większość ofert tych samochodów w naszych rodzimych serwisach to padlina przywieziona z USA. Śmiało mogę tak napisać, bo każda oferta, którą byłem na tyle zainteresowany żeby sprawdzić okazywała się mieć Salvage Title w bazie Carfax. Dużo pomógł mi tu serwis www.bezwypadkowy.net, który posiada wyszukiwarkę numerów VIN w różnych bazach. Salvage Title to coś takiego jak u nas "szkoda całkowita", to znaczy, że ubezpieczalnia wypłaciła właścicielowi odszkodowanie i przejęła pojazd, co w większości przypadków oznacza, że pojazd miał poważnego dzwona. Często w bazie są też zdjęcia jak pojazd wyglądał przed importem do Polski (lub Niemiec, bo tam mniejszy podatek się płaci przy imporcie), więc jak ktoś jest na kupnie wozu, to warto wydać 5 zł i sprawdzić nr VIN. Sam dodałem kilka wpisów na forum z ostrzeżeniem przed kupowaniem padliny.
Po blisko miesiącu bezowocnych poszukiwań, sprawdzaniu w ww. bazie i oględzinach organoleptycznych niektórych sztuk stwierdziłem, że nie znajdę w tym kraju sensownego Audi i zacząłem się rozglądać za innymi samochodami. Z BMW podobał mi się model E46 Coupe, ale to też ciężko trafić dobry okaz, model E90 jakoś mi nie przypadł do gustu, poza tym większość tych aut to diesle ściągnięte z Niemiec ze skręconym przebiegiem. No cóż, jest popyt - jest podaż... ludzie w Polsce lubią kupować marzenia, no bo jak inaczej nazwać to, że ktoś wierzy, że Niemiec kupił diesla po to, żeby nim robić 10 tys. km rocznie? Niemcy to bardzo praktyczny naród. No ale u nas zawsze można napisać, że auto już nawet nie 100% a 200% bezwypadkowe, używane przez niepalącą kobietę w wieku lat 70-ciu, która tylko do kościoła jeździła i naród to łyknie.
No ale miało być o tym jak kupiłem Mazde. Otóż wziąłem na tapetę samochody japońskie, głównie Mazdę 6, Hondę Accord i Mitsubishi Lancer GTS. Tym ostatnim nawet się przejechałem, GTS to wersja USA, z silnikiem 2.0, który w standardzie ma 156 KM. Ta sztuka, którą jechałem miała jeszcze zmieniony dolot i założony filtr K&N, właściciel zeznaje, że ma 176 KM. To już jakoś jedzie, nawet bym się zdecydował może, ale sprawdziłem VIN i znalazłem zdjęcia z aukcji w USA - poduszki wystrzelone, połowy przodu nie było. Nota bene sprawdziłem właśnie oferty i widzę, że do tej pory nie jest sprzedany. MPS trafił się przypadkiem, znalazłem jakąś Mazdę 3 z 2010 roku, taki świeżo wyglądający hatchback, zmieniłem więc trochę opcji w wyszukiwarce i wyskoczył mi nieco starszy, ale dość muskularnie wyglądający hatchback, z silnikiem 2.3 T o mocy 260 KM. W dodatku całkiem blisko! Czym prędzej więc zaprzęgłem wyszukiwarkę aby znaleźć dane techniczne i opinie o tym modelu. Po przeczytaniu peanów na temat tego hot-hatcha, obejrzeniu różnych zestawień i porównań, na następny dzień już dzwoniłem aby umówić się na oględziny i jazdę próbną.
Jazda próbna nieco zestresowała właścicielkę komisu, mnie natomiast wpędziła w nastrój pod tytułem "tego właśnie mi trzeba". Taki niepozorny, pięciodrzwiowy hatchback, z turbodoładowanym benzynowym silnikiem DISI o pojemności 2.3 l, generującym 380 Nm momentu obrotowego i 260 KM (190 kW) mocy. Wróciłem do domu oczywiście z numerem VIN i niezwłocznie przystąpiłem do sprawdzania go w bazie. Był to pierwszy VIN, który posiadał zapisy w Carfaxie i nie miał Salvage Title - hurra! Historia w Carfaxie posiada tylko informacje o przebiegu z 2008 roku i informację, że nie zostały zgłoszone żadne incydenty. To oczywiście nie znaczy jeszcze, że wszystko jest super-hiper, ale pozwala mieć nadzieję. Następnego dnia zadzwoniłem więc do ASO Mazdy i umówiłem się na sprawdzenie pojazdu przed zakupem. Tam potwierdziło się, że auto przygód nie miało, a nawet usłyszałem, że "dawno już auta w takim dobrym stanie u nich na sprawdzeniu nie było". Cóż było zrobić zatem - kupiłem i stałem się szczęśliwym (jak dotąd) posiadaczem Mazdyspeed 3 w europie zwaną Mazdą 3 MPS.